Właśnie wróciłam od K., bylo strasznie, zachowywał się jakby wstąpił w niego któs inny, kogo nie znałam do tej pory. Był zimny, bezwzględny i okrutny. Nie dał cienia szansy naszemu związkowi bo jest wielce przekonany iż postępuje słusznie. Poprostu odchodzi bo tędy najłatwiejsza droga (dla niego).
Ludzie czy wam wogóle do cholery można zaufać???!!!
Wyszłam z jego mieszkania pełna nienawiści, jego egoizm niszczył mój mały światek, który zbudowałam sobie przez ostatni rok. A teraz poprostu jestem zmuszona zakończyć ten rozdział i zacząć pisać nowy bo w jego sercu nie ma już miejsca dla mnie. Tego miejsca nie ma od kiedy wróciłam z Paryża.
Okazało się, że powodem jego odejścia jest to, że chce wrócić do tego życia, które prowadził wcześniej, zanim mnie poznał. Ale cholera wie czy mówił prawdę. Ja mu dałam szansę wyrwania się z tego bagna, w którym siedział. Ja pokazałam mu że można inaczej życ ale jego głupota sprawia, że sam sobie toruje droge.
To ja Cię chciałam zabrać do Paryża, wogóle miałam masę planów, ale jak nie chcesz naprawdę to poprostu Twoja strata
"Zacieram ślady twoich ust, ukrywam żywy ciągle gniew,
Udaję, że to już nie moja sprawa
Obdzielam sobą każdy dzień, sprzedaję myśli byle gdzie,
A wszystko po to, by upewnić się, że umiem
Sama sypiać, sama spędzać każdy czas, spojrzeć sobie w twarz
Mogłeś mnie dla siebie mieć,
Mogłeś, ale czas nie ten
Mogłeś wszystko, tylko jedno słowo twoje
Mogłeś być na zawsze tak
Mogłeś być...
A teraz bądź ze sobą sam...
Całkiem sam i bez żadnych szans
Całkiem sam, tak jak kiedyś ja
Całkiem sam i bez żadnych szans
Całkiem sam, tak jak kiedyś ja
Całkiem sam... "
...mimo tego zawsze masz szansę.